Jednym z najczęstszych problemów, z jakim mężczyźni zgłaszają się do mnie, są problemy ze wzwodem.

Zwykle wśród przyczyn zaburzeń wzwodu wymienia się zmiany związane z procesami starzenia lub stan zdrowia (poziom hormonów, skutki działania niektórych leków, powikłania niektórych chorób). W praktyce jednak rzadko obserwuję te przyczyny wśród moich klientów. O wiele częściej problemy tkwią w nastawieniu lub przekonaniach na temat seksu. W takich przypadkach niezwykle skuteczne okazują się poniższe sposoby.

1) ZREZYGNUJ Z PORNOGRAFII

Doświadczenie kliniczne i badania wyraźnie wskazują, że korzystanie z pornografii może i często prowadzi do zaburzeń wzwodu. Pornografia jest super bodźcem: bardzo intensywna i wyrazista, różnorodna, ekscytująca, dostępna na żądanie, niczego nieoczekująca, w 100% pod twoją kontrolą. Do tego dochodzi często najbardziej atrakcyjna część – poszukiwanie właściwego filmu, w trakcie którego oglądasz wiele scen, kobiet i wariantów seksualnych, dostarczając sobie stymulacji o ultra wysokim poziomie. Żaden realny partner nie jest w stanie zapewnić tak intensywnych i różnorodnych doznań. Przynajmniej nie na długo. Pornografia warunkuje więc układ nerwowy, przede wszystkim mózg i odpowiedź seksualną – przyzwyczaja Cię do odpowiadania na bardzo wysoką stymulację. Gdy jej nie otrzymasz, po prostu się nie podniecisz. A nawet jeśli pierwsze minuty kontaktu będą wystarczająco intensywne, po krótkim czasie przyzwyczaisz się do tego – wówczas wzwód zaniknie w trakcie współżycia.

Z czasem, odstawienie pornografii obniży zapotrzebowanie na stymulację uwrażliwiając Cię ponownie na rzeczywiste bodźce, a wzwód powróci.

2) SPRAWDŹ CZY JESTEŚ PODNIECONY

Mężczyźni zwykle oczekują, że członek będzie „działał na żądanie”- kiedy tylko tego chcą lub potrzebują. Jak żołnierz do zadań specjalnych, gotowy w każdej chwili, niezależnie od warunków i okoliczności, walczyć pełnym potencjałem swoich możliwości. Tak jednak nie jest. Żeby doszło do wzwodu, potrzebne jest podniecenie. Gdy moi klienci opowiadają mi o swoich problemach ze wzwodem, bardzo często odkrywamy, że brak podniecenia jest główną przyczyną problemu. Powodem może być skupienie w trakcie kontaktu na rzeczach z seksem nie związanych, takich jak myślenie o przeszłości (wspominanie nieudanych kontaktów seksualnych), przyszłości (czy uda się zaspokoić partnerkę, co będzie jeśli się nie uda), zmęczenie, rozkojarzenie, ogromne trudności w koncentracji na tu i teraz, na kontakcie i przyjemności, która z niego płynie. Czasem do zbliżenia dochodzi z partnerem, który ani nie jest zbyt ciekawy, ani pociągający, a jedynie dostępny, co nie zawsze wystarcza do tego, aby osiągnąć podniecenie.

W takich sytuacjach pomocne będzie skoncentrowanie się na tu i teraz i poddanie się otaczającym bodźcom. Jeśli problemem jest niedbały wybór partnera, zastanów się nad tym, czy warto wchodzić w ten kontakt. Zmuszanie się do wysokiej wydajności za wszelką cenę, wbrew pozorom, nie pomaga.

3) WCIŚNIJ GAZ

Twoja seksualność, w dużym uproszczeniu, działa na bazie dwóch mechanizmów: pobudzenia i hamowania oraz ich wzajemnych oddziaływań. Układ pobudzający działa jak gaz w samochodzie i pobudza seksualnie. Układ hamujący zatrzymuje odpowiedź seksualną. Żeby powstało podniecenie i idąca za nim odpowiedź Twoich genitaliów, potrzebne jest zarówno dodanie gazu, jak i zwolnienie hamulca.

Przez dodawanie gazu rozumiem celowe projektowanie kontaktu seksualnego w taki sposób, by zawierał jak najwięcej czynników, które Ciebie podniecają. Właściwa partnerka, jakość relacji z nią, odpowiedni moment dnia lub nocy, bielizna, muzyka, bezpieczna lub zagrażająca przestrzeń, stopniowanie napięcia poprzez oczekiwanie – każdy lubi coś innego. Im więcej takich bodźców poprzedza i towarzyszy współżyciu, tym większe podniecenie. Im większe podniecenie, tym pewniejszy wzwód.

Zacznij od odpowiedzenia sobie wyczerpująco na pytanie: Co mnie podnieca? Następnie zadbaj o to, by kolejnym kontaktom towarzyszyło jak najwięcej aktywujących Ciebie bodźców.

4) ZWOLNIJ HAMULEC

Samo dodawanie gazu nic nie da, jeżeli w tym samym czasie będziesz równie mocno naciskał na hamulec. Hamulce w seksualności to podobnie różnorodny i indywidualny zbiór bodźców, jak w wypadku bodźców pobudzających. Do najbardziej powszechnych „hamulców” należą: stres i lęk, zmęczenie, poczucie zagrożenia, presja, niewłaściwy partner, osłabienie organizmu chorobą lub znacznymi ilościami środków odurzających, niepewność, przewidywanie porażki, myśli o własnej sprawności i wydajności, jakość relacji między partnerami. Jeśli więc w trakcie zbliżenia nie możesz przestać myśleć o tym: jak bardzo boisz się braku wzwodu, o tym że ostatnim razem go nie było i tym razem być musi, o tym że zadowolenie partnera zaważy na przyszłości związku lub też będzie świadczyło o twojej atrakcyjności lub męskości – nie licz na wzwód.

Koncentracja na tu i teraz, na bezpośrednim doświadczaniu kontaktu, na wrażeniach z ciała powstających w wyniku intymnego obcowania z drugą osobą zapewni uwonienie od większości hamulców. Ponadto warto zadbać o to, by:

5) SEKS TO NIE ZAWODY

Wszyscy mężczyźni (naprawdę wszyscy), którzy do mnie trafiają postrzegają seks jako arenę na której MUSZĄ udowodnić sobie i partnerowi wiele rzeczy – swoją męskość, atrakcyjność, sprawność, biegłość w sztuce ars amandi. Czasem także i to, że zasługują na partnera i możliwość bycia z nim bardziej niż ktoś inny, kto już czai się w okolicy, by zająć jego miejsce. Co więcej, mężczyźni (ale także i kobiety) czują się wyłącznie odpowiedzialni za przyjemność partnera – to od nich i tylko od nich zależy czy partner będzie miał przyjemność, satysfakcję, a przede wszystkim – najważniejszy z najważniejszych – ORGAZM. Bo bez niego, w ich przekonaniu – jak wiadomo – porażka i sromota. Przyjemność i orgazm stają się więc czymś, co mężczyzna jest w obowiązku dać i zapewnić. To wszystko razem (a zawsze jest razem) wywołuje morze intensywnych i zalewających uczuć, wśród których brakuje najważniejszego – podniecenia. Presja, wstyd, lęk, strach, niechęć – to tylko niektóre z nich. Żadne, u zdrowego mężczyzny, nie prowadzi do podniecenia i wzwodu.

Warto zatem pamiętać, że to jaki seks jest zależy od obojga partnerów, a każdy odpowiedzialny jest za swoją przyjemność i tylko za nią. W samym zbliżeniu chodzi natomiast o radość i bliskość, nie o technikę i wytrzymałość, czy ilość orgazmów.

Seks to nie maraton po orgazm, a raczej przejażdżka bez celu kabrioletem w słoneczny dzień, z osobą, której pragniesz. Z partnerem, przy którym dobrze się czujesz i którego jesteś ciekawy. Razem jedziecie po cudownej okolicy, którą możecie wspólnie podziwiać, zatrzymywać się w różnych miejscach, by ich razem doświadczyć i dzielić się tym doświadczeniem. Czasami może to być szybsza, czasami łagodna przejażdżka, a czasami dzika i nieokiełznana. Wszystko zależy od tego, na co akurat macie ochotę.